
Gdy wkroczyliśmy w XXI wiek, a diametralnie zmienia się dziedzina elektroniki wprowadzając, co nóż nowe nowinki również na temat gier zmieniło się nasze postrzeganie gier. Grafika, muzyka, fabuła. Niegdyś gra liczyła sobie kilkunastu twórców zrzeszonej w jedną grupę - małą firmę. Później zaczęły to być już większe przedsiębiorstwa. Teraz zobaczcie na napisy końcowe gier. Lista jest długa i przejście tych napisów do końca trwa do kilkunastu minut. Branże gier i ich giganci na czele to już nie małe grupy osób, które coś tworzą. To kasowe produkcje stających się powoli na styl filmów tych z wyższej półki. Można zatem powiedzieć - Gamingowe Holywood? Gry pokroju: Call of Duty, Battlefield, Grand Theft Auto udowadniają, że gra to opowieść, która daje sobą sterować. Daje przeżyć to, co przeżywa bohater gry, za którego stajemy sterami. I wracamy do początku zagadnienia. Kiedy wiem, że idę złą drogą, co powinienem zrobić by wrócić na tą dobrą. Ludzie nie mogą sobie uświadomić, bo są wciągnięci we wszystko, co otacza każda gra każdego dnia.
Pamiętasz kiedyś jak odpalałeś grę, w którą grałeś godzinami nie, dlatego by przejść fabułę, zdobyć trofea czy osiągnięcia, nabijać godziny czy grać, bo inni grają tylko by cieszyć się grą enty raz, patrzeć i podziwiać wszystko, szukać znajdziek z radochą i samozaparciem, grać w tą jedną grę. Być może czasy się zmieniły i teraz kroczymy drogą, którą tak naprawdę nie chcemy kroczyć a jesteśmy zaślepieni przez to, co się dzieje. Ja osobiście dodam, iż, gry to taki gatunek, w który kiedyś się grało a teraz gra się dla zaliczenia. Gramy dla szpanu, gramy dla prestiżu – szacunku, gramy dla innych, co bywa dziwne, gramy dla trofeów/osiągnięć, gramy, bo wszyscy w to grają. Kiedy wstaniesz, odkurzysz półkę weźmiesz grę, zainstalujesz i powiesz sobie: gram, bo chcę, gram, bo lubię to grę i sprawia mi to przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz